O mnie

Witaj Czytelniku,

Gościsz właśnie na blogu Wesołego Malkontenta. Bloga tego założyłem, ponieważ jest to jedna z niewielu dostępnych dla mnie możliwości dania upustu swojej "twórczej" naturze. Mówiąc wprost - czasem odczuwam potrzebę napisania czy stworzenia czegoś i na tym blogu potrzeby te mają się materializować. Po prostu nic innego, oprócz zaśmiecania Internetu niepotrzebnymi treściami o wątpliwych walorach artystyczno - estetycznych nie przychodzi mi do głowy, a ponieważ nie mam sprecyzowanego pomysłu na treści, jakie chciałbym zamieszczać, panować tu będzie tematyczna anarchia, artystyczny nieład i chronologiczna dowolność.

Tytuł strony "O mnie" jednak zobowiązuje, toteż słów kilka na mój temat. Jestem ponad dwudziestoletnim mężczyzną. W świecie gender i coraz bardziej nachalnej metroseksualności uważam się jeszcze za mężczyznę. "Jeszcze" jest to słowo klucz, ponieważ zauważyłem, że mam coraz większe problemy np. z kupieniem spodni dżinsowych, które nie byłyby obcisłe tudzież przylegające albo nie miały kroku w kolanach. Tak więc czekam, aż pionierzy świata mody zrobią ze mnie zniewieściałe Emo. Czekam jak na ścięcie z nadzieją, że nawet jeśli zmienią mój "image", nie zmienią mojej męskiej natury.

Jestem człowiekiem pracującym, choć o mojej pracy niewiele jest do powiedzenia. Pracuję z ludźmi, których mogę obserwować w różnych dziwnych sytuacjach. Pracuję, obserwuję i wciąż daję się zaskoczyć tym, do czego ludzie są zdolni. Wierz mi Czytelniku, zdolni są do wielu rzeczy.

Zainteresowań w swoim życiu miałem już setki, ale w naprawdę niewielu zdołałem osiągnąć coś więcej niż podstawową wiedzę czy umiejętności. Tak oto kleiłem plastikowe modele, ćwiczyłem sporty walki, chodziłem po górach, próbowałem swoich sił w grze na gitarze czy w fotografii. Niewiele z tego pozostało, choć do niektórych z tych rzeczy wracam do dziś, nie bez przyjemności.

Jestem malkontentem, choć nie w pełnym tego słowa znaczeniu. Czasami ciężko jest nie odnieść wrażenia, że malkontenctwo i wieczny pesymizm jest naszą narodową przywarą. Żyjąc więc tu gdzie żyję, żyjąc tak jak żyję, dałem się sprowadzić do poziomu ogólnego niezadowolenia, choć przyznać muszę, że staram się z tym jakoś radzić. Uważam, że przed totalnym "zezgredzeniem" ratuje mnie spory dystans do rzeczywistości, która mnie otacza, a dystans ten daje niejednokrotnie sporo powodów do śmiechu. Dlatego mogę śmiało powiedzieć, że jestem Wesołym Malkontentem. 

Zapraszam Cię do mojego "wesołego" świata pełnego absurdów i dziwnych refleksji. 

Pozdrawiam,
Wesoły M. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz